środa, 22 sierpnia 2012

Wątpliwości



  W październiku planujemy wybrać się na- pierwszą w naszym życiu- wystawę.
Nie pamiętam, czy wspominałam, czy też nie, Klara jest w typie rasy, więc udajemy się na wystawę tylko ze względów towarzyskich (poznanie nowych psów itp.).
Mam wiele wątpliwości co do wyjazdu, między innymi co do zachowania Klarci.
Jak się zachowa, gdy zobaczy tyle psów? Czasem z niepokojem reaguje na większe psy (choć w grupie jej przyjaciół, można dopatrzyć się owczarków niemieckich i bokserki), mimo że resocjalizuję ją w tej dziedzinie i muszę przyznać, że całkiem nieźle nam idzie :)
Czytając Wasze posty, natknęłam się na opisy pierwszych wystaw i relacji z nich. Większość z Was była zaskoczona postawą i zachowaniem swojego psa. Jeżeli chcecie podzielić się ze mną jakimiś wskazówkami dot. pierwszych wystaw, piszcie śmiało w komentarzach.


Gdyby już wyjazd doszedł do skutku, byłabym niezmiernie szczęśliwa.
Przed wyprawą planuję wykąpać ją w niewypróbowanym jeszcze szamponie do jasnej sierści firmy Oster, a na łapy chcę nałożyć szampon (i być może odżywkę) do zwiększenia objętości włosów marki Vulpes (sami chyba wiecie, że bardzo obrośniętych łap jak na sznaucera to Klara nie ma) :D  No i oczywiście zaliczymy wypad do fryzjera na początku października, ostatni przed zimowymi dniami.


Dziś post nieco krótszy. Jeśli macie jakieś pytania, coś o co chcielibyście mnie zapytać dotyczące psów i nie tylko , piszcie w komentarzach,będę na bieżąco odpowiadała.
Pozdrowienia!
T&K


niedziela, 19 sierpnia 2012

Psie smutki, czyli łańcuch wokół szyi



Jak dużo jest psów, które całe swoje życie spędzają na 1,5 metrowym  łańcuchu, bez zacienionego miejsca, ale z budą. 

To pies, który ma strzec domu! Takie jest powszechne tłumaczenie "opiekunów" psów, kiedy pada pytanie o konieczność trzymania psa w budzie czy na łańcuchu. Oczywiście, są takie rasy psów, które do budy się nadają, mają wrodzone cechy, tj. czujność, szczekliwość, które przydadzą się podczas pilnowania podwórza.

Gdy ludzie biorą psa pod opiekę, często nie myślą racjonalnie, że zwierzę będzie żyło 10-15 lat, być może będzie ciężko chore, że będzie potrzebowało pomocy specjalistów, wyżywienia.
Na początku istna sielanka- piesek jest malutki, grzeczniutki, nie sprawia kłopotów.
Kiedy zaczyna dorastać, pojawiają się pierwsze problemy. Raz, że za dużo szczeka, potem, że wykazuje agresywne zachowania, ciągnie na smyczy.  Jeśli ciągnie na smyczy- kupują kolczatki, zaciskowe łańcuszki itp. Idąc najprostszą drogą, chcą nauczyć psa posłuszeństwa, mimo że tak naprawdę pies nie wie, że ciągnąć nie powinien- otrzymuje tylko sygnał ,że gdy ciągnie, wżynają mu się w skórę druty, więc dla własnej potrzeby i dla własnego zdrowia rezygnuje z szarpania.
Więc jeden problem z głowy. Teraz czas na następny - agresja. Temat niezwykle złożony i skomplikowany. Agresja terytorialna, dominacyjna, przemieszczona, ze strachu.  Nie warto przecież zagłębiać się w problem, sięgnąć po pomoc specjalisty. Kupują kaganiec- najlepiej materiałowy! Wtedy pies w ogóle nie będzie mógł otworzyć pyska, więc nie będzie szczekał i nie pogryzie nikogo! Eureka!

Lecz kiedy zawiodą nawet takie "pomoce", klaps w dupsko nie pomaga, w głowie takiego opiekuna rodzi się pewien pomysł. Buda! " Ma pies co chciał" myślą. Z niebywałą determinacją podchodzą do pomysłu , a raczej do tego by wszedł w życie. Następuje przeprowadzka psa. Któż pomyśli o biednym zwierzęciu, którzy dotychczas żył w ciepłym mieszkaniu.  Któż zainteresuje się tym, co ono musi teraz czuć, kiedy zawiódł się na swoich właścicielach.
Właściciele z kolei są zachwyceni- w domu spokój, wystarczy przynieść 3 razy dziennie jakieś jedzenie psu i po kłopocie. Zero problemów, zero stresu.



Zawsze zastanawiam się po co ludzie wzięli psa, skoro i tak poszedł do budy?
Do czego taki pies jest im potrzebny?
Przecież pies miał być naszym przyjacielem, towarzyszem, atrakcją pewnego rodzaju.
Atrakcją, która nie ma prawa znudzić nikomu. 
I zgodzę się w tym momencie z Ann Landers, która stwierdziła

"Nie bierz uwielbienia swojego psa za ostateczny dowód na to, że jesteś super"


Bo psy kochają bezinteresownie, nawet wtedy, kiedy są na łańcuchu i gdy ich "własciciele" pogłaszczą ich tylko raz w miesiącu.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Hobbystycznie, czyli agility po naszemu







Nie ma to jak plac zabaw (pomijając fakt,że jest dla dzieci, a nie dla psów).
Te kawałki drewna posłużyły nam za hopki, czy jak kto woli stacjonaty.
Ponadto Klara po raz pierwszy miała do czynienia z hula hop, co zaakcentowała swoim donośnym szczekaniem. Kiedy już w miarę się z nim zapoznała, w zamian za patyczka, zaczęła przez nie skakać :) Niestety nie udało mi się zrobic zdjęcia- pełne zaangażowanie to to, co  Klara najbardziej ceni u człowieka. Po naszym szaleństwach na placu bawiła się z przyjaciółmi (piłeczka obowiązkowo w tle). Oto kilka zdjęć:








No tak. Doszłam jednak do wniosku, że najlepsza ja piłeczka, a potem agi i koledzy
W końcu nie ma lepszego wynalazku niż okrągłe coś, co skacze na pięć liter :)


           ____________________________________________________________


Dziś, niecałe dwa miesiące od założenia bloga, mamy 1000 wyświetleń
(pierwszy post powstał 24 czerwca klik)
Mamy także nadzieję, że nadal chętnie będziecie odwiedzali i komentowali posty oraz, że będziecie uczestniczyli w życiu Klary z  przyjemnością. Dziękujemy!



wtorek, 14 sierpnia 2012

Fejsbukowy szał ciał



Chciałam Was prosić o głos na Klarę w konkurskie na MISS i MISStera e-karmy. 
Większość z Was na pewno na Facebooka, mam nadzieję, że chociaż kilka głosów uda nam się uzbierać ;)

                                                       LINK



Z góry dziękujemy, odwzajemnimy się wspaniałymi postami i urzekającymi zdjęciami :)
Pokażcie, jak bardzo lubicie Klarę!

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Decyzja


Moim marzeniem od dziecka był duży, piękny pies (mowa tu o Golden Retriverze), który podążałby za mną z uniesioną głową i merdającym ogonem, z dumą oraz odwagą. Chciałam mieć psa, który będzie mnie kochał ponad wszystko, chciałam stworzyć z nim unikatowy duet, chciałam, aby w oczach ludzi mijanych na ulicy malowała się zazdrość, chciałam, by ten pies wykonywał każde moje polecenie, wręcz by czytał mi w myślach.

 I to marzenie, muszę przyznać, po części się spełniło. Po części, gdyż nie jest to Golden Retriver, a Miniaturowy Sznaucer, nie wykonuje on każdego mego polecenia, tylko część z nich.
Idąc ulicą z Klarą, która ma głowę uniesioną ku górze, z merdającym ogonkiem, z dumą, nonszalancją i odwagą, wielokrotnie widzę reakcję ludzi, te uśmiechy, których "niby nie widać" , ciche szepty. Rozpierają mnie wtedy duma i radość, wiem ile pracy musiałam włożyć, by mieć Tego Wymarzonego Psa. Na początku była Panika- Klarcia jest moim pierwszym psem, nie wiedziałam wtedy od czego zacząć, czego ją uczyć (mimo, że parę miesięcy wcześniej przeczytałam tony książek i artykułów dot. wychowania psa). Ale udała mi się ta sztuka, mimo początkowej niechęci (?), pogubienia i strachu "że coś zrobię źle", nauczyłam tę małą istotkę podstawowych komend.
 Z biegiem czasu ,widzę, jakie błędy popełniłam, a jakich udało mi się uniknąć.
Nie nauczyłam Klarci chodzenia przy nodze. Podczas socjalizacji "na chodniku" , plątała się pod nogami, panicznie bała się wszelkich maszyn jeżdżących,a także tych latających (mimo, że były na niebie, bała się ich odgłosu).
Gdy Klara miała 5 miesięcy + zaczęła terroryowac całe osiedle szczekaniem, był moment, że nawet rzucała się na ludzi, o psach to już nie wspomnę. Na szczęście udało sie zachować mi resztki zimnej krwi , dzięki wsparciu rodziców.
 Do tej pory poszczekuje, są lepsze i gorsze dni, lecz nie poddaję się tak jak przed rokiem, reaguję na każde niepożądane zachowanie dezaprobatą, a nie siłą fizyczną jak niektórzy "znawcy psów".

Nasze początki nie należały do najłatwiejszych. Z dnia na dzień dowiaduję się o Niej coraz więcej, rozszyfrowuję mowę ciała,. Dlatego dziwię się, kiedy słyszę, że ktoś bierze pod opiekę psa, nie mając o tym gatunku zielonego pojęcia,ale przecież " wychowanie psa to nic takiego". Skoro nic takiego ,to dlaczego tyle zwierząt ląduje w schroniskach? Bo są agresywne, ciągną na smyczy, nie wykonują poleceń, nie przychodzą na zawołanie, warczą ,kiedy jedzą. Jasne, najłatwiej jest obwiniać bezbronne, niewinne zwierzę. Agresja nie rodzi się z niczego, pies nie ciągnie na smyczy, aby nam  "dopiec", nie wykonuje naszych poleceń, bo "mu sie nie chce", nie warczy przy misce, bo "tak jest zabawniej". To człowiek uczy psa, jak ma się zachowywać. Wpaja mu pożądane, jak i niepożądane zachowania. Pies uczy się błyskawicznie, nie wie, co jest dobre, a co złe. Nie robi nam czegoś na złość. Przemoc fizyczna nic nie zdziała, ku rozpaczy wielu.

Post ten piszę, ze względu na to, iż moja koleżanka ma rocznego, złotego cocker spaniela angielskiego Lutera* . Jej rodzice rozważają nad tym, czy nie oddać go do schroniska. Podczas dzisiejszego spaceru z nią, Klarą i Luterem opowiedziała mi o tym, co skłonia jej rodziców do takiej decyzji. Psiak strasznie szarpie na smyczy, nie słucha się, gryzie, warczy i "strzela wochy" .
Jej tata pojechał dzisiaj do weterynarza z zapytaniem, czy kastracja wykluczy niepożądane zachowania, typu ciągnięcie na smyczy. Reakcji lekarza chyba nie muszę przedstawiać...
Postanowiłam "poświęcić moją rękę" i przekonać się na własnej skórze, czy jest tak jak ona mówi.
Rzeczywiście, psiak na początku ciągnął, lecz po chwili dałam mu do zrozumienia, czego od niego oczekuję, wytyczyłam mu granice, których -moim zdaniem- nie powinien przekraczać. Odrobina dyscypliny i konsekwencja sprawiły, że Luter chodził przy mojej nodze (!), zaczął wykonywać najprostsze komendy typu siad itp. Kiedy przejęła go moja koleżanka, zachowywał się jak " w poprzednim wcieleniu ".

Piszę o tym, gdyż chcę uświadomić niektórym, że pies nie rodzi się agresywny, tak samo jak człowiek nie rodzi się złodziejem. To okazja czyni człowieka złodziejem, a złe postępowanie ze zwierzęciem czy go agresywnego. 


* imię zostało zmienione.

Serdeczne pozdrowienia składam osobom ,które rąk nie wykorzystują do przemocy, a do głaskania i karmienia :)

T&K

środa, 8 sierpnia 2012

Rysnuki spod mojego ołowka


Witajcie!

Dziś zaprezentuje Wam kilka moich rysunków, które dotyczą psów, sznaucerów w szczególności.
Za rysowaniem nie przepadam, nie należę do osób cierpliwych, a każdą pracę chciałabym, by mianowano wspaniałą oraz aby była ona wykonana w maksymalnie krótkim czasie. Ponadto wolę ten czas poświęcić na spacerek( z Klarcią, oczywiście).
Także jestem gotowa na krytykę, jak i na słowa uznania (jeśli takowe się pojawią). Piszcie prawdę i tylko prawdę. Rysunki ponumeruję, będziecie mogli napisać swoją opinię do konkretnej pracy :)





1.

2.



3.

4.

5.




NIE KOPIOWAĆ 

niedziela, 5 sierpnia 2012

Nowa

Małe,czarne i ładne. 


Nie, to nie drugi czarny sznaucer. To nowa koleżanka Klarki. Kessi niespełna 3miesięczna yorkshire terrierka to maleńka podopieczna naszej koleżanki, a zarazem sąsiadki.
Kiedy wczoraj do nas przyszły (Kessi zawinięta w różowy kocyk) strasznie byłam ciekawa reakcji mojej terytorialnej dziewuchy.  Mimo, że Klarcię znam prawie półtora roku, wciąż mnie zadziwia i tylko szuka okazji, by mi udowodnić, że jeszcze ma coś do zaprezentowania, jeśli chodzi o zachowanie. W każdym bądź razie, Klara ostrożnie powąchała Kruszynkę, następnie położyła się obok niej i obserwowała uważnie każdy nasz i jej ruch.
 Dzisiaj dziewczyny zaczęły się bawić. Klarka na początku szturchała ją łapką i noskiem, myśląc, że to jakiś interaktywny pluszak, który zaraz dołączy do kolekcji jej zabawek. Gdy już ustaliły hierarchię, Kessi wzięła do pogryzienia jedną z klarkowych piłeczek. Przez chwilę nawet obie ją gryzły lecz zaraz. Przecież to jest piłka KLARY.  Też sobie to widocznie uświadomiła moja sznaucerka, gdyż warknęła i zabrała ją, nonszalancko nosząc ją w pyszczku po pokoju.
 Potem udaliśmy się na wspólny spacerek na pole. Pogryzły sobie wspólnie jednego patyczka, lecz nie trwało to długo, kiedy przybiegła do nas uradowana, bialusieńka Kaira (maltańczyk). Po przywitaniu się ze wszystkimi zaczęły razem z Klarą aportować, a Kessi wygrzewała się w trawce  na słoneczku. Któż wie, być może Klara zżyje się z Kesii tak mocno, że staną się nierozłączne? Muszę powiedzieć, ze Kessi to charakterna dziewczyna. Mimo ,że jest w nowej rodzinie dopiero 2 dzień wcale nie czuje sie niepewnie itp. Teraz zapraszam na pokaz zdjątek dziewczyn. Niestety nie miałam na spacerze telefonu i nie zrobiłam zdjęć trzem dziewczynom na "K" ( tajny szyfr : Ka Ka Ka ).  W rolach głównych: Klara i Kessi (w tle Chrupek- mieszaniec shih tzu).


















                                            W domu. Padnięta po szaleństwach.




środa, 1 sierpnia 2012

Kiedy temperatura spada poniżej 30 stopni...



Gdy na termometrze jest powyżej 30 kresek, Klara przesypia większość dnia. Znajduje tylko przerwy na krótkie spacery, jedzenie i zabawę w domu. Dlatego postanowiłam ją zabrać nad jezioro, gdy się nieco oziębiło. Nieoczekiwanie razem z moją koleżanką, ze mną i z Klarcią wyruszył szorstkowłosy jamnik- Karol.
  Po drodze spotkaliśmy długowłosego owczarka, beagle, labradora i berneńczyka. Z dwoma ostatnimi Klarcia się przywitała :) Gdy już doszliśmy do umówionego miejsca, Karol ruszył pędem w stronę wody. Niepewna reakcji mojej nie-wielbicielki wody -zapięłam ją na smycz i ruszyłyśmy za nim. Kiedy już doszłyśmy, Karol bawił się w najlepsze, pluskał się, pływał. Odpinając Klarcię ze smyczy nie myślałam o tym, że da nura. Sądziłam raczej, że w najlepszym wypadku zamoczy łapki, że będzie obserwowała jego wygłupy z brzegu, razem z nami. O, jak bardzo się myliłam!
Na początku pochodziła przy brzegu jeziora(tak jak zakładałam), a następnie nie wiadomo kiedy wskoczyła do wody, zanurzając swoje wszystkie łapki! Nie wiedziałam, jaką silną motywacją może być niewielki jamniczek :)
 Przyszła pora na zdjęcia. Nie wszystkie dobrej jakości, lecz mniejsza o to :)

















Najchętniej czytane w tym miesiącu