czwartek, 31 stycznia 2013

Zimowe wspomnienia


Efekt zimowych zamulań internetu także ma swoje dobre strony. 
Oto krótkie podsumowanie zimy, w roli głównej Biała Mordka
lub jak kto woli Królowa Śniegu , a dla niektórych po prostu Sztuczny Pies :)




środa, 30 stycznia 2013

Pełna mobilizacja, do dzieła!

Dzisiaj post nietypowy, bo ani o Klarze,ani o mnie.
Notka jest o -głównie- psiakach schroniskowych. Ale od początku.

Nie zdawałam sobie sprawy,że zwykłe czynności typu jedzenie, mycie zębów, czy prysznic mogą stać się inspiracją. W moim przypadku inspiracją stało się jedzenie śniadania. Siedząc przy stole(nie mogę powiedzieć, że rano,gdyż była to godzina 12) rozmyślałam nad swoją przyszłością. Doszłam do wniosku, że pragnę mieć własną klinikę weterynaryjną i sznaucera za towarzysza na dobry początek. Chcę być działaczką na rzecz zwierząt, teraz ogranicznikiem jest jedynie wiek, poniżej 18 roku życia za wiele zrobić nie można,  ale dużo czasu do tej granicy wiekowej nie potrzebuję. Rozmyślając dalej o fundacjach, organizacjach, towarzystwach,między innymi o sznaucerach w potrzebie, akcji Viva! do głowy wpadł mi ciekawy pomysł i żałuję,że do tej pory go nie zrealizowałam. Cóż, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, moja miejscowość to zadupie, ludzie interesują się bardziej psami ubranymi, aniżeli tymi bezdomnymi, więc szumu tu nie zrobię ALE.
Każdy z nas uczęszcza do jakiejś placówki zwanej szkołą, więc każdy z nas może zorganizować zbiórkę dla jakiegoś przytuliska. Moja szkoła robi czasem takie akcje,ale mają one średnie powodzenie, zazwyczaj organizują to nauczyciele,więc motywacja znikoma. Tym razem, to my uczniowie, a właściwie Paula, która jeszcze o tym nic nie wie i ja będziemy inicjatorkami takiej akcji która nosić będzie zaszczytny,nieoryginalny tytuł zbiórki karmy i akcesoriów dla naszego pobliskiego schroniska. Początkowo włączymy to szkołę, lecz chciałabym tę akcję rozszerzyć o całe nasze liche miasteczko.
 Karmę i akcesoria będziemy zbierać my i my osobiście dowieziemy je na miejsce. Ferie to doskonały czas, kiedy różne pomysły rodzą się w głowie, pojawiają się pytania,dlaczego nie mogą się one ziścić? Czas tej akcji będzie trwał około miesiąca, mam nadzieję,że uda się zebrać jak najwięcej rzeczy. Następnie wynajmiemy szofera zwanym moim tatą, który zawiezie razem z nami dary do miejsca docelowego. My zostaniemy docenione jako wolontariuszki, które niestety nie mają zbyt wielu okazji by być osobiście w schronisku i pomagać bezpośrednio(kiepskie dojazdy i kilometry robią swoje), natomiast nasza miejscowośc zyska nieco na wartości. Najważniejsze- psiaki i kociaki wzbogacą się o jedzonko i inne potrzebne rzeczy.

W tym miejscu apel do Was. Jak wspomniałam, większośc z was z radością,czy też nie chodzi do placówek "wychowawczych" ,więc każdy z Was może zrobić taką akcję. Jeśli do schroniska macie daleko i nie ma kto zawieść zebranych darów, możecie wynając jakiegoś ochotnika, bądź kuriera (w obawie o koszty, niestety). Można wymyślić też akcje zupełnie innego rodzaju, typu wycieczki do schroniska w jakiś wolny dzień (z doświadczenia wiem, że nauczyciele z niechęcią przystają na wyjazdy w czasie zajęć szkolnych). Mam nadzieję,że się przyłączycie i każdy zakątek Polski będzie obfitował w dobroć ludzi dla zwierząt.

wtorek, 29 stycznia 2013

Cierpliwość nie zawsze popłaca.

Niestety.

Wczoraj, 28 stycznia odeszła Białka- jedna z pierwszych psów z naszego schroniska nie doczekała się swojego ukochanego pana. Nie traciła nadziei, z cierpliwością czekała na tego jedynego, który podzieli się z nią kawałkiem kołdry. Podczas swoich siedmiu lat życia przeszła wiele, lecz kontakt z ludźmi uwielbiała. Pięknie chodziła na smyczy, ładnie się bawiła ze swoim kompanem z boksu.

Wczorajsza informacja mocno mną potrząsnęła. Ona nigdy nie chorowała, w przeciwieństwie do swojego lokatora, była silną suczką. W lipcu, kiedy oficjalnie stałam się wolontariuszem, była jednym z pierwszych psów, które mnie zaakceptowały od razu, bez wahania. Uwielbiała pieszczoty, spacery, zabawy, jedzenie, którego brakowało jej w młodości. Świetnie pozowała do zdjęć, tańczyła,skakała, robiła maślane oczy. Zawsze wesoła z merdającym ogonem, pełna wigoru i energii mimo swojego dojrzałego wieku. Bardzo rzadko słychać było jej szczekanie, owszem zazdrościła innym psom wychodzącym na spacer, lecz nigdy nie rzucała się na karty z ujadaniem. Była opanowana. Łagodna. Cierpliwa. Niewielka.
 Jednak te cechy nie wystarczyły, aby ktoś ją pokochał na dłużej. Nikt nie zdecydował się na małego psa w typie terriera. Nie wiem, dlaczego.
Trudno powstrzymać zły.
Nie było mnie wczoraj tam, na miejscu, nie wiem, jaka była przyczyna, że jest już z Tęczowym Mostem. Szukam uporczywie jakiegoś zdjęcia, pamiątki. Oczy przysłaniają łzy, które skutecznie uniemożliwiają poszukiwań. Po dłużej chwili, znalazłam dwa, jedynie dwa zdjęcia. Jedno ukazuje ją zasłoniętą przez lokatora, drugie ukazuje chwile pieszczot. Postanawiam dodać te drugie, jeszcze z lata. Pierwsze zdjęcie nie jest mojego autorstwa, należy do schroniska.

Białka z Cyganem, swoim towarzyszem od zawsze.
Ciekawe, jak on sobie poradzi. Czy czeka go taki sam los?












niedziela, 27 stycznia 2013

Szczenięcy czas, to radosny czas.

 Oglądałam dziś stare zdjęcia Klarci, kiedy to jeszcze była nowicjuszką w naszym domu.
Następnie szaleństwa w domu, gryzienie miotły, czołganie się na szczotce do włosów, odbijanie balonem, gryzienie za spodnie, trzyminutowe fazy ADHD, czyli wyścigi po domu, gdy najczęściej to ja byłam ofiarą. Uśmiałam się, a jednocześnie wzruszyłam, zdjąc sobie sprawę,że 1 maja Klara skończy 2 lata.Pora na zdjęcia, które nigdy niczego nie zapominają. To jest właśnie dobre w fotografii. Pytanie do Was: atutem jest dodawanie dużo zdjęć,czy wolelibyście mniej?






z Różnica między jednym
 uchem a drugim była bardzo widoczna.




Od małego lubiła spać na pościeli, uwielbiała tę świeżą,raz tak bardzo się jej spodobała,że się zesikała :D
Niczego sobie z tego nie robiąc, poszła się dalej bawić.
Data na zdjeciu wskazuje 5 sierpnia, więc Klarinka miała wtedy trzy miesiące i 4 dni. Krótka broda, krótkie włosy na łapkach,krótka grzywka. "Krótkie" królowało.

Czas na dworze wykorzystywała jak najlepiej, najczęściej w obecności swojej pierwszej, ulubionej piłeczki z Karuska, patyka z podwórka i kolegi. Także z podwórka. Na szyi Kiltix w obawie przed kleszczami.
Wtedy praktycznie wcale nie była spuszczana ze smyczy, co wydaje się być dziwną przypadłością. Bardzo dobrze znosiła upały, właściwie całymi dniami mogła przesiadywać na świeżym powietrzu. W domu ją straszyło, my naiwni, że pieskowi chce się siusiu, biegliśmy za każdym razem,
kiedy stała pod drzwiami, robiąc te
swoje sznuacerowe,maślane oczyska, błagające o wyjście na dwór. Przecież tak długo nie była.





Jedną z jej ulubionych zabawek był czarny sznaucer kupiony za 37 złotych w pewnym zoo, jak byłam małą,nieświadomą wyboru rasy psa dziewczynką. Z perspektywy czasu myślę,że to nie zwykły zbieg okoliczności.
Lubiła zabawę szczotką, miotłą, młotkiem(!),drewnianą łyżką, kapciami, moim fioletowym swetrem, ktory w końcu musiałam jej oddać, bo mała terrorystka, wygryzłaby mi rękę. Jeśli chodzi o kapcie, usypiała, wkładając
pyszczek wewnątrz buta(piękny zapach gwarantowany).
 Czarny Pies nie ma juz ubranka,zostało doszczętnie zniszczone. Trzeba w tym momencie dodać,że Klara bardzo szybko dowiedziała się, jak je zdejmowac.
 Miała fobię na punkcie czapek z daszkiem. Zapewne kojarzyły jej się z tatą, który namiętnie nosił je podczas przeprowadzki i remontu zarazem. Jedną sobie,oczywiście,przywłaszczyła.








Sterylizacja, 22.09.2011

Teraz czas na zdjęcia dla mnie najcudowniejsze, mające intensywny przekaz. Przekaz,który chyba tylko do mnie dociera w całej swej okazałości. 








Brakuje zakończenia, sama już nie wiem, jak powinien brzmieć epilog tego posta. 
Reasumując:


Szczenięce czasy, to niezwykłe czasy. 







sobota, 26 stycznia 2013

NIE dla monotonii


Nigdy nie może być normalnie.
Normalnie pod tym względem,że bez chorób, bez problemów,bez kłopotów.
Ludzkie i zwierzęce życie już chyba tylko na tym polega- aby nuda nie dostała się w posiadanie żadnych z wymienionych grup. Tym razem mamy do czynienia  z dwoma przypadkami- tak zwana agresja smyczowa oraz nawracające problemy z oczami.

Zacznę od oczek. Problem pojawia się zazwyczaj co 2 miesiące, w okolicach 22 dnia miesiąca. Tym razem początki -łzawienie- pojawiły się 21 stycznia. Oczęta załzawione można zaliczyć jako pierwszą fazę choróbska. Następnie zaczęły się wycieki, wydzielina nie była ropą, było jej stosunkowo niewiele. Z kolei od wczoraj wydzieliny jest więcej,dziś rano zielone grudki pojawiły się w kącikach oczu. Od początku nalotu choroby, wzięta została w dłonie sól fizjologiczna i gazy.
Zastanawiam się,czy to już taki Klarkowy urok, czy jakaś konkretna przyczyna. Pewna nie jestem niczego. Biorę pod uwagę alergię (?), przewlekłe zapalenie spojówek-  dwoma poprzednimi razami w książeczce zdrowia zostało zapisane  właśnie zapalenie spojówek. Niestety nasz miasteczkowy lekarz weterynarii, powszechnie nazywany Panem Doktorem, nie przeprowadza zbyt dogłębnych badań. Do zwierzęcego okulisty mamy kawał drogi, ale cóż. Kiedyś będzie trzeba spróbować się tam wybrać z Cerenią w kieszeni. Faszerowanie oczu antybiotykami nie może trwać wiecznie. Choć nawet tego nie jestem pewna.

Agresja smyczowa. Jakby już tamtego choróbska było mało. Sytuacja wygląda w mniej więcej taki sposób,że idziemy na smyczy lub bez, przed nami  podąża człowiek płci nieważnej(zazwyczaj obrywają mężczyźni. Może sama chce wymierzyć równouprawnienie?), idzie grzecznie,w pewnym momencie hap. Za nogawkę. Sytuacja ta natomiast nie czeka na wyjaśnienia, powracamy do ćwiczeń ładnego chodzenia przy nóżce, zaczęłyśmy wczoraj. Idziemy w najruchliwsze miejsce.

Zadanie 1 (jejku,czuję się jak na matematyce, tyle że zadań nie jest tak mało).
Przed nami trzy osoby- chłopak k. 17stki, dwie kobiety za nim  z zakupami w odległości 2 metrów.
Smycz luźna, w dwóch rękach. Próba rzucenia się na chłopaka zakończona klęską i spokoje,lecz stanowcze zdanie ostrzegawcze z mojej strony. 3 sekundy póżniej czas na babki. Test zdany lepiej, spokojne przejście, pochwała. Na koniec-oglądnięcie się za siebie. Na kogo ja nie skoczyłam? Warto było, czy nie?

Zadanie 2.
Przechodzimy na drugą stronę ulicy, idą dwoje ludzi,sypiących komentarzami "Ładny,ubrany piesek........" O zgrozo, nie wiecie co mówicie! Psiak na szczęście spokojny, ale strzaszliwie czujny, nie daj Boże gdyby powiedzieli "Kawalerze" to po nich - sprawdzone na pewnym starszym mężczyźnie.

Zadanie 3.
Kobieta z wózkiem, obok dziewczyna w wieku 2 lat.Sukces, totalny spokój, w pyszczek przysmak i do domu z miną mówiącą,że jeszcze nie wszystko stracone...



                ______________________________________________________________











niedziela, 20 stycznia 2013

Królowa Śniegu


Wróciłam do zdrowia,wróciłam do życia! Spacer sprzed godziny był wspaniały, Klara szczekała,biegała,skakała przewracała się, ganiała piłkę. 
Byłyśmy na polu, w parku, chodziłyśmy chodnikami. To wszystko w 35 minut, a radośc była ogromna. Teraz Klarcia śpi i nie reaguje na odgłosy innych psów dochodzących z dworu i z korytarza. 


 Bardzo ciężko było uchwycić Klarinkę w jakimkolwiek ruchu. Wzięłam ze sobą jedynie telefon, gdyż kieszenie miałam wypchane dwoma parami rękawiczek, piłką oraz przysmakami. Dużą frajdę sprawiało jej szukanie piłeczki w gęstym śniegu, biegnąc za tym okrągłym przedmiotem kilkakrotnie straciła równowagę (śnieg się do jej kolan gdzieniegdzie ) i robiła bardzo efektowne przewroty :D



Nurkowanie w śniegu bez potrzeby to też jest zajęcie godne prawdziwej królowej. Trzeba się przecież upewnić,czy nie ma żadnych szkodników, czy śnieg jest wystarczająco mokry i  czy jest owego śniegu wystarczająco dużo.



Czekanie w niepewności,czy pańcia na pewno rzuci piłkę i sypnie śniegiem jest też bardzo pracochłonne. Czasem trzeba było czekać naprawdę długo...







Kiedy już pańcia po długim namyśle
zdecydowała się rzucić ten piękny przedmiot, nonszalancja i duma brały górę- przecież nie każdy psiak potrafi wydostać tę piłkę ze śniegu. Potrafi to jedynie Królowa!



 Biała Mordka we własnej psiej osobie.






Rzuci, nie rzuci....



 Rzuciła!

Chwila zastanowienia....


Postarałam się także o filmiki :






Życzymy wesołych,zimowych spacerów!

piątek, 18 stycznia 2013

W liczbach




Biała Mordka w liczbach:

Data urodzenia: 01.05.2011 r.
Wiek: 20 miesięcy 2 tygodnie 3 dni
Pobyt u nas: 18 miesięcy 2 tygodnie 3 dni
Waga: 7,2 kg
Wzrost w kłębie: 35 cm
Długość grzbietu: 36 cm
Liczba psich przyjaciół : zbyt duża,żeby wszystkich zliczyć
Data sterylizacji: 22.09.2011 r.
Liczba opanowanych komend: 12
Liczba nielubianych ras psów: niezliczona,do tej grupy zalicza się większość dużych psów(np.labradory)
Liczba kąpieli w ciągu roku: ok.3
Liczba pobytów u fryzjera w ciągu roku: ok.4
Liczba zjedzonej czekolady: 0
Liczba wypitych psich piw: 0 
Liczba przeskoczonych przeszkód: ciągle wzrasta
Liczba wystaw: 0
Liczba konkursów; obedience, agility, frisbee: 0
Liczba zjedzonych książek: 1
Liczba zjedzonych podkładek korkowych: 1
Liczba konsultacji behawioralnych: 0
Liczba posiadanych smyczy: 8
Liczba posiadanych szelek: 5
Liczba posiadanych ubranek: 3 kombinezony, 4 sweterki, 2 kurtki
Liczba posiadanych butów: 0
Liczba zamówionych paczek w sklepach internetowych na m-c: 2-3 (głównie jedzonko)
Liczba zjedzonych przełyków wołowych dziennie(w sztukach): max 3
Liczba spineczek,kokardek, gumeczek: 0
Liczba zdjęć w portfelu właścicielki: 3
Liczba spacerów w ciągu dnia: 3-6 (zazwyczaj 4)
Liczba obszczekanych ludzi,przedmiotów: nieustannie wzrasta
Liczba uśmiechów na twarzy właścicielki każdego dnia: poza granicami normy


Jakieś pytania? :D

Najchętniej czytane w tym miesiącu