sobota, 27 kwietnia 2013

Kolizja

Czwartek, 25 kwietnia roku bieżącego.
Godzina wieczorna, koło 22:00

Przyszedł czas na głaskanki, które zostają niestety szybko przerwane.
Jakaś krostka?
Leżenie grzbietem do dołu to częsty widok w słoneczny dzień, trzeba -dosłownie-poczuć każdą trawkę,każdego kamienia,każdą piłeczkę,więc może jakaś reakcja w postaci jakiegoś krościaka...
Nic podobnego.
To kleszcz. Jeszcze nie "nadmuchany", po prostu taki pajęczak.

Piątek, 26 kwietnia roku bieżącego.
Godziny późnopopołudniowe, około 17:00-18:00

Wracamy z dwugodzinnej ekspansji na okolicę, obszary oznaczone, pola zaorane (czytaj: przekopane). Zaliczone szaleństwo i spacer z przyjaciółką yoreczką.
Powrót- na skrzydłach do miski i na łóżko. Już dawno by spała,gdy nie łapka..
Lizania nie ma końca. Oględziny; prawa tylnia kończyna,a właściwie prawa tylna poduszka popękana, siąpi krew, Pysiowa niezadowolona. Pozostałe podusie też nie w najlepszym stanie,jednak do krwawienia  jeszcze im daleko.
 Zaczęłyśmy działać.
Odkażanie; Chyba najtrudniejsze do wykonania; pieczenie było ogromne, utrzymanie Klarci graniczyło z cudem, jednak się udało. Trzeba w tym momencie przyznać,że z jej jest straszna panikara- zaczęły się trzesawka, ziewawka (ziewanie), lizawka(oblizywanie), sapawka(sapanie). Gdyby doszło do skomlenia chyba bym nie wytrzymała-świadomość opiekuna,że robi "krzywdę" swojemu pupilowi byłaby zbyt duża.
 I tak robimy od wczoraj okłady, tzn, opatrunki ( rankę smarujemy maścią Tribiotic ), tzw.buciki na dwór z folii spożywczej i bandażu. Wczoraj mina klarkowa była  nietęga, rano także niezawesoła, jednak od południa wraca do normy. Ma ochotę na zabawę, na dworze się kładzie, nawet gania ptaki (ale z umiarem!). Podeszła dzisiaj do naszych hopek-przeskoczni, zaszczyciła je i mnie długim spojrzeniem i poszła dalej. Ale opanować było jej się cieżko- jedną łapę miała  w powietrzu :)
A że pogodna nas nie rozpieszcza-mamy deszcz przelotny, opatrunki trzeba zmieniać dość często.
A Wy dbacie jakoś o poduszki swoich pupili w ciągu całego roku?

Postaram się o zdjęcia łapki, mamy bardzo fajną skarpetkę :D

niedziela, 21 kwietnia 2013

Po prostu

 
 
 
 
Witajcie!
 
Ostatnie dni są pod znakiem słońca,wiejącego wiatru i śpiewających ptaków.Dużo czasu spędzamy na dworze, na przykład w piątek po szkole, poszłyśmy na wielką polankę, na której cudne skarby się znajdują (patrz zdjęcie powyżej). Również wczoraj dotarła do mnie upragniona paczka z pewną świetną rzeczą, mianowicie:
 
Pełny napis brzmi : "Keep Calm and Train Your Schnauzer".

 



Właściwie cały weekend agilitowałyśmy się, zrobiłam dwie różne hopki z różnym poziomem trudności. Zgodnie z waszym życzeniem nakręciłam krótki filmik obrazujący pierwszy dzień od zimy z hopką. Jak widać Klara nie zpomniała, do czego służy tak zwana hopka.






 
Poza elementami agility, poćwiczyłyśmy nieco obedience.
Dzisiaj pięknie Klarinka chodziła bez smyczy przy nodze, pomyślałam sobie w tamtym momencie:
"szkoda,że nie mam aparatu w oczach".
Ogólnie był to jeden z lepszych weekendów w tym roku.
Po porstu.



 



PS Mam jeszcze filmik komendowo-sztuczkowy, jednak nie mam cierpliwości,aby go teraz wgrywać, więc pojawi się być może w następnym poście.
 Nie mogę się doczekać,kiedy będę miała więcej czasu, aby zrobić post typowo refleksyjny. Trzymajcie kciuki,aby ten czas w najbliżeszj przyszłości nastąpił.
Pozdrawiam serdecznie!

środa, 17 kwietnia 2013

Taki sobie slalom


9 patyków wbitych w ziemię.
Odległość między nimi 3 stopy (moje).
Przysmaki w kieszeni, potem w jamie gębowej istotki.
Mały ogonek, zwany ogórkiem, wachluje jak flaga Zaksy na meczu Zaksa-Resovia.
 
Jednym słowem -slalom.
Zwykłe patyczki,a cieszą.
Nie samym tropieniem sznaucer żyje!
Trochę rozrywki też ważne.
 
-Patrz!  Biega jak pajac wkoło tego psa!
Drogi Panie,ćwiczymy rezystencję siadu!
:O
 
 
 
 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Klarkowe wieści




Godzina 9:00 rano, sobota.
Ruszamy w stronę ludzkich działek, opustoszałych o takiej porze.
Jesteśmy same, słychać szum wiatru, ćwierkanie ptaków.
Klara zakłada coraz to nowsze kolonie.
Okoliczne tereny zostają podbijane coraz szybciej. 
Tropi.
Chodzi wśród działek, zawraca.
Przybiega do mnie, łasi się.
Wraca.
Jej kilkucentymetrowy ogon niczym drut staje prosto za każdym razem,gdy wyczuje jakiś zapach.
Z działek wędrujemy prosto na gęst
o porośnięte pole, oczywiście opuszczone. 
Na polu szaleństwo.
Tarzanie się w świeżej,mokrej trawie.
Po chwili wstaje.
Zapomina o zabawie. 
Leci w chaszcze. 
I tam ostatnio spędza najwięcej czau.
Topienie nowym zajęciem.



Klarę ostatnio interesują zbytnio inne zwierzaki (może oprócz ptaków i kotów). Z psem albo się pobawi,albo nie. Albo się z nim przejdzie,albo nie. Wszystko jej jedno- jest pies,nie ma psa. 
Zajęcia ma inne i wara wszystkim od niego- czasem psy po prostu przeszkadzają. Klarka ucieka, siada koło mnie. Oczy ku górze i wydaje się szeptać, " mamo, zapnij mnie na smycz, idziemy dalej, z dala od tych infantylnych  organizmów". Gdy już te organizmy pójdą, mama albo idzie dalej ze sznaucerem na smyczy, albo po prostu odpina i sznaucer się zadomawia na danym obszarze całkowicie. Oby nikogo do tego domu nie wpuszczać. Obrazek zabaw poniżej.




piątek, 12 kwietnia 2013

Iwa





 Dzisiejszego posta postanowiłam poświęcić  Iwie, przebywającej w schronisku już kilka lat. 
Ją darzę największym sentymentem,może nie powinnam, gdyż był to mój pierwszy pies,z którym miałam przyjemność spacerować jako pełnoprawny wolontariusz. 
 Iwa ma około 3-4 lat, trafiła z przyczyn "złego człowieka". Z psami dogaduje się dobrze, jedynie na spacerach nie lubi ich obecności. Nieco ciągnie, ale to z powodu niewybiegania. Schronisko wyraźnie jej nie służy, jest niespokojna, krąży po całym boksie, od furtki do furtki , czeka. Wciąż czeka. Będąc u niej kilkadziesiąt minut w "pokoju" zachowywała się identycznie; uwielbia kontakt z człowiekiem, pieszczoty, drapanie po brzuchu. Potrafi położyć się na plecach, na betonie,aby ją drapać. 
   Jet duża,co pewnie zmniejsza jej szansę na adopcję, jednak kawałek serca w kanapy by ją uszczęśliwił. Sprawia wrażenie zagubionej  i nieszczęśliwej( pewnie tak się właśnie czuje). Gdy kto przechodzi obok boksu,który dzieli z Wilczarzem, a człowiek nie zwraca na nią uwagi, stoi w miejscu ze spuszczoną głową i wzrokiem zdającym się mówić "dlaczego mnie nie chcesz?"
Rozluźnia się nieco, gdy idzie na spacer. Jej galerię można obejrzeć na facebooku , na stronie schroniska oraz tutaj (zapraszam do lajkowania stron ).
  Czy chcecie dalszy ciąg opisów zwierzaków schroniskowych? Tematyka zdecydowanie odbiega od tytułowego "sznaucer miniaturowy Klara" , jednak ...związek z psami jest.
 Poniżej ze swoim kompanem -Wilczarzem,który był zbyt podekscytowany zabawką,aby pozować :D

 


sobota, 6 kwietnia 2013

Dzień zza krat

 Kilka ostatnich dni spędziłam w schronisku wśród zwierzaków. Ich mordki, wyrazy pyszczków,spojrzenia oczu zdawały się mówić "zostań chociaż chwilę". I tak krążyłam od boksu do boksu, czasem spędzając w jednym z nich po 40 minut. Każdy psiak miał swoje pięć minut, swój spacer, chwilę zabawy. Codziennie jest ktoś kto się nimi zajmuje,zarówno pracownicy jak i wolontariusze.Prezentuję tylko część zdjęć,które zrobiłam wczoraj. Reszta jest do obejrzenia tutaj oraz tutaj . Zapraszam także na stronę schroniska na facebooku oraz główną,internetową, a także na stronę wolontariuszy.














A Wy w jaki sposób pomagacie bezdomniakom?






poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Sznupki




 Wizyta u fryzjera może dostarczyć tyle nowych, sznupkowych znajomości.
 Pierwsze zdjęcie przedstawia Klarę, mnie oraz naszą nową,siedmioletnią koleżankę Dianę. Od niedawna jest szczęśliwą mamusią. Dziewczyny bardzo szybko doszły do porozumienia, obie chciały się bawić, mimo wczesnej,rannej godziny.
 Diana jest jednak przeciwieństwem Klary- niewiele szczeka. Taki kontrast, ba, antagonizm jest miły, człowiek chociaż wie, że każdy pies jest osobną jednostką, a wzorców nie należy aż tak brać do siebie. Wzorce to wyznaczniki, nic poza tym, a dziewczyny są tego najlepszym dowodem. Liczy się jednostka! :D

 Natomiast ten zarośnięty dżentelmen to Dżeki, dwuletni sznaucer do kochania, jak zapewniał jego właściciel, przemiły Pan X.
Piesek następnego dnia miał gościć w salonie u Pani Asi, czyli dokładnie tam, gdzie Klara. Niestety nie miał przyjemności zakolegowania się z Pysią, gdyż w tym właśnie momencie była...trymowana ;)
Dżeki z kolei nie przepada za łóżkiem, woli swoje legowisko i nie lubi, gdy się go zmusza do jedzenia. Trawi Royala, a czasem dostaje gotowane mięsko.Okropny pieszczoch, przez całe nasze spotkanie był przeze mnie głaskany, swego czasu położył mi łepek na kolanie i mruczał (to,że sznaucery mają coś z  kotowatych,wiedziałam już odkąd jestem szczęśliwą posiadaczką Klarki). I tą moją refleksją zakończmy me wywody, w każdym razie wiem jedno- uwielbiam sznaucery w całej swej okazałości.














Najchętniej czytane w tym miesiącu