Dzisiaj byliśmy u fryzjera!
Już na początku naszej wizyty czekała na nas bardzo miła niespodzianka w postaci miniaturowego sznaucerka Rokiego- klienta, który czekał na odbiór przez właścicielkę.
Podróż minęła nam spokojnie (cerenia swoje zrobiła) , Klarcia dzielnie ją zniosła, obserwując i nadzorując całą podróż. Niestety po raz kolejny złapał nas deszcz- właściwie to ulewa! Byliśmy 20 minut przed wyznaczonym czasem, mieliśmy zamiar pospacerować troszkę i poznać okolice, deszcz nam nieco utrudnił spacerek, lecz Klara (ha!) była w siódmym niebie. Pełno drzew, nowych zapachów, interesujący ludzie...
Muszę poiwedzieć, iż zmieniliśmy fryzjera.
Poprzednia "fryzjerka" zamiast utworzyć z łap coś na miarę "kolumn" ,ścięła włosy na skos (!), falbankę wyrównała tak, że każdy włos był w inną stronę. Teraz Klarcia wygląda znakomicie i czeka nas zapuszczanie włosów na łapkach oraz brody :)
Ponadto usłyszałam , że podczas tych wszystkich półtoragodzinnych zabiegów, Klara była zdumiewająco grzeczna, dała obciąć pazurki, na co nie pozwoliłaby nigdy Panu Doktorkowi!
Najśmiesznejsze jest fakt,iż nie zrobiłam żadnego zdjęcia po obcięciu!
Co prawda próbowałam, lecz była Klara taka szczęśliwa, ze nas zobaczyła (w dodatku bardzo się rozszalala) , co uniemożliwiło zrobienie porządnego zdjęciaka. Nie martwcie się, na pewno to nadrobię i w miarę możliwości , dodam pare :)