niedziela, 3 listopada 2013

Co robimy, gdy nas nie ma

 
 



 

Streszczenie większości jesieni, która upływa w zastraszająco szybkim tempie. Zdjęcia pochodzą z początku października i dnia dzisiejszego.
 
 





 

 
 


 
Agenci Do Zadań Specjalnych: Maks, Klara i Chrupek, Grupa Zgrana.




 
 
W piątek, 25. wyruszyłyśmy na kilkukilometrowy
spacer z Lakim, psiaki coraz lepiej się dogadują ;)
 
 



Z nadzieją na więcej czasu i lepszą pogodę-
Tamara

sobota, 12 października 2013

Wszystko jest możliwe



Słabość Klara do dużych psów objawia się uporczywym, nękającym wyciem, szczekaniem, piszczeniem, sterczącą sierścią, niemożnością uspokojenia się; Duży pies jest zły, nie istotne są jego zamiary, reguła zostaną obrana dawno: Duży pies jest zły.

 Ciężko stwierdzić, jak doszło do wyrobienia takiej opinii. Gdy Klara była szczenięciem, radośnie bawiła się z młodym owczarkiem niemieckim, jego (a właściwie jej obecność) była dla Klary czymś bardzo przyjemnym. Kiedy Karina, owczarek, dorosła, więzi się rozluźniły, Klara zaczęła unikać jej obecności i kontakt z większym psem został przerwany.
 Później, chcąc naprawić kontakty z większym psem, umówiłyśmy się z moją dobrą koleżanką  i jej biszkoptowym labradorem na naszą polankę, jednak spotkanie wywarło tragiczne emocje na psychice Klary, serducho mało nie wyskoczyło jej z piersi i tak kolejna znajomość przepadła.
  Następnie, pół roku temu, pojawił się kolejny niemiecki owczarek, tym razem Kastor. Obszczekany niezliczoną ilość razy, w końcu zyskał znikomą aprobatę Klary, która zaczęła go akceptować. Po wielu etapach sytuacja wyglądała tak, że leżeli obok siebie  w odległości dwóch metrów. Wszystko jednak poszło na marne, gdyż podczas sierpniowej sielanki Klary z Chrupkiem na polance, zostali bezczelnie napadnięci przez tego oto owczarka. Całe towarzystwo się rozproszyło, Klara uciekła do pobliskiego lasku, a ja za nią, natomiast szalejący bez smyczy owczarek usiłował złapać w swoje sidła przerażonego Chrupka, który mimo wszystko zachował jasność umysłu i uciekł do swojego domu. Od tamtego zdarzenia Kastor jest wrogiem numer jeden i Klara absolutnie nie chce mieć z nim nic do czynienia. Spokojnie minięcie się z nim graniczy z cudem.
 Już praktycznie przestałam wierzyć i chcieć zmienić relacje klarkowe z większymi psami. Wydawało mi się to nie do przejścia, a miniona sytuacja istotną barierą. Jednak dzisiejsze spotkanie pokazuje, że trzeba wierzyć nie tylko w psa, lecz w siebie i swoje możliwości. Taki obrazek nawet mi się nie śni.




Całe spotkanie było dosyć spontaniczne. Wybrałyśmy neutralne (elektrycznie obojętne :P) miejsce na spacer. Klara w początkowej fazie chciała Lakiego zjeść, sierść zjeżyła maksymalnie, a dźwięki przez nią wydawane przypominały rykot silnika. Po raz kolejny nie zawiodły mnie zasady Cesara, zero patrzenia, mówienia, głaskania były strzałem w dziesiątkę. Szłyśmy przed nimi około dziesięciu- piętnastu metrów, stopniowo zmniejszając dzielący nas dystans. Klara cały czas próbowała go capnąć w szyję, jednak skutecznie to jej uniemożliwiałam. I tak po około trzydziestu minutach szliśmy wszyscy obok siebie.


 Całe nasze towarzystwo zawędrowało do lasu, okrążając stadninę koni, na której odbywały się w sierpniu zawody (na których zresztą byłyśmy). Oczywiście, w ciągu pieszej wędrówki, Klarcia cały czas sprawdzała na ile może sobie pozwolić, jednak wkrótce zadecydowałyśmy, że odepniemy psiaki. Czas na galerię zdjęć!



 





To była zdecydowanie jedna z lepszych sobót, jakieś oderwanie od monotonnej nauki. Cały spacer zajął nam bite dwie godziny, a przeszliśmy około pięciu kilometrów! Już planujemy następną przechadzkę, a dzisiaj czuję, że góry możemy przenosić :D Tak oto coś do niedawna niemożliwego się ziściło, wystarczyło pół godziny i chęci.
















Tak się bawiliśmy :








 




Poza tą wspaniałą sobotą jest jeden problem- brak czasu. W samym październiku frisbowałyśmy dwa razy,  we wrześniu nieco więcej, jednak to i tak nie jest szczyt naszych marzeń. Przyznać muszę, że wychodzą nas coraz dalsze i (złapane!) backhandy. To jest pozytyw rzadszych treningów- Klara ma w sobie tyle chęci i energii, że wszystko robi x2, szybciej biega, szybciej skacze. Obecnie głównie skupiamy się na backhandach, leg overach i vaultach, trawa jest zbyt mokra, żeby się na nią kłaść, mam nadzieję, że nasz wstęp do back vaulta nie zostanie przez psinę zapomniany :P
Kilka dni temu po raz pierwszy udał nam się prawowity leg vault z wypuszczonym dyskiem z ręki!
Mam tyle pomysłów, co możemy poprawić, doszlifować, czego możemy się nauczyć:
  • dopracować leg overy: wyższe skoki, pewniejsze wypuszczanie dysku z ręki
  • dopracować back vaulta
  • dopracować leg vaulta
  • dopracować vaulta (zwykłego, od brzucha)
  • zająć się flipami (o tym nie wspominałam, jednak Klara ma świetnie opanowane obroty wokół własnej osi na komendę, więc zaczęłyśmy wdrażać się we flipy)
  • spróbować nauczyć się dog catcha ( pierwsze próby były całkiem udane , Klara lądowała w moich rękach, jednak wypuszczała dysk, potem się zraziła i nie łapała dysków tak blisko mnie, trzeba ćwiczyć)

Myślę, że te plany, a raczej większość z nich, zostaną zrealizowane w następnym sezonie, jednak cieszę się na samą myśl, co nas czeka. Dzisiaj żyję cudownym, sobotnim spacerem i nawet masa nauki nie zepsuje mi humoru.

 
 
Dobranoc!
 

niedziela, 22 września 2013

Dogfrisbee na wesoło

 
 
Instrukcja dogfrisbee:
 
 
1. Masz psa.
 

 
 
 
 
 
 
Nie przechodź do punkt drugiego, jeśli nie wykonałeś/aś punktu pierwszego.
 
2. Masz psa uwielbiającego aportować.

 


 
 
3. Kupujesz dysk [albo dostajesz gratis do psa]
 
 
4. Ćwiczysz rzuty.
 
 
5.Sprawiasz, by pies na słowo "frisbee" skakał z radości- zamierzony efekt: Pies pokochuje dysk.
 
 
 

Pies je: dysk, nosi: dysk, aportuje: dysk, śpi z: dyskiem, je z: dyskiem, pije z: dyskiem
Dopuszczalne wszelkie kombinacje!


 
 
6. Wprowadzasz pierwsze rzuty- nie zawsze udane (czyt. rzadko kiedy udane)
 
 
 
 
7.  Przechodzisz kryzys; okazuje się w praktyce, że nie potrafisz rzucasz, a pies Cię olewa.
Czytasz setki for internetowych , oglądasz filmiki na you tubie i zadajesz sobie pytanie: jak oni to robią?
 
 
 
 
 
 
 
8. Następuje reaktywacja. Po przeczytaniu tysiąca słów bierzesz psa, dyski i idziecie na trening. Uczycie się overów:
 
 
różnych overów:

 
 rollerów:
 
 


 
 
9. Jesteś coraz bardziej wkręcona/y. Uczycie się nowych figur i sztuczek.
 
Na przykład back vaultów, które kiedyś były dla Was nieosiągalne:
 


 
 
10. Jesteście tak wkręceni, że nie wyobrażacie sobie zakończenia zabawy frisbee. Szukacie co rusz jakiś nowych sztuczek, na you tuba wklepujecie kolejne filmiki i po prostu jesteście z siebie dumni :)
 
 
 
 

sobota, 14 września 2013

Bilans


 Zaczęło się od zakupu, przepłaconego zresztą sporo, gumowego talerzyka. Leżał sobie w pokojowej szafce do połowy czerwca. Właśnie wtedy postanowiłam zacząć nim bawić się z Klarą. Czytałam wówczas wiele artykułów na forach internetowych, w gazetach dotyczących jednej jedynej dyscypliny sportu: dogfrisbee.

 
 
 
Pracuje nam się bardzo dobrze, każdy trening jest przez nas obie niezwykle wyczekiwany (najczęściej chodzimy w granicach 18-20), toteż postanowiłam zrobić listę rzeczy, jakie od połowy czerwca udało nam się zrealizować.
 
 
  1. leg over
Ich zaczęłam uczyć Klarcię, jako pierwszych. Początkowo dysk trzymałam w ręce, zaś zadaniem sznupki było przechwycenie go.
 
 
 Z czasem zaczęłam wyrzucać dysk z ręki, stopniowo coraz pewniej.
Udało nam się osiągnąć taki efekt:
 
 
 
2. Obiegnięcie
 
Za radą bloggerek postanowiłyśmy nauczyć się obejścia. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jakiego to dodaje rozpędu! Na początku przekładałam ręce z dyskiem za plecami, Klara podążała, aż po upływie jakiegoś czasu sama, automatycznie, mnie obiega (również na polecenie). Obiegnięcie wykorzystujemy nie tylko przy rzucie backhandów, lecz także przy overach (najczęściej leg).
 
 
 
 
3. Backhandy
 
Nie były mocną stroną Klary, zwłaszcza na początku, kiedy dopiero zaczynałyśmy się ich uczyć (ja: rzucać, Klara: łapać). Dysk rzucałam wprost do jej pyszczka, co dało jej większą pewność chwytu. Stopniowo wydłużałam odległości. Rzucałam na dwa metry, potem na pięć; teraz dochodzimy, myślę, do około 20 metrów. Prawie zawsze przed wykonaniem rzutu Klara mnie obiega. Wiem, jakich błędów nie popełniać, wiem, jak mam rzucać, aby mój pies złapał. Wszystkich tych informacji nabyłam w praktyce, rzucając dla siebie i dla Klary, wszystko to OBSERWACJA.
 Nie powinnam rzucać frisbee zbyt nisko, gdyż przeważnie kończy to się tym, że dysk ląduje przed mordką Klary. Zasada jest taka, że lepiej rzucać wyżej (zawsze może wyskoczyć), aniżeli niżej. Obecnie się sprawdza.
 
 4. Wszelkie inne znane sztuczki wdrażane do frisbee
 
Klara nigdy nie chciała wykonywać sztuczek za zabawkę. Jej skupienie na danym przedmiocie było ogromne, żadne polecenie nie zostało wykonane. Zaczęłyśmy to zmieniać; ćwiczyłyśmy całą zimę, co pozwoliło nam wdrożyć sztuczki do zabawy zabawkami, łącznie z frisbee.
 
 
 
5. Obrót- wstęp do vaulta
 
Obrót to bardzo fajna, łatwa do nauczenia sztuczka. Nie będę opisywała krok po kroku jak psiaka jej nauczyć, gdyż jest to naprawdę proste ;)
Gdy Klara opanowała obrót, zaczęłam zachęcać ją do wskakiwania na mnie łapkami, na brzuch. Następnie (gdy już wskakiwała chętnie, bez oporów, choć takowe się pojawiały) wdrożyłam obrót. "Kazałam" jej odbić się i zrobić obrót jednocześnie (w powietrzu, odbijając się ode mnie)....
 
 
 
 
6. Vault
 
I właściwie tak powstał vault :)
Klarze spodobało się wskakiwanie i odbijanie w połączeniu z obrotem, więc ...samo wyszło :)
Nasz vault jest oryginalny, gdyż... Klara nie odbija się tylnymi łapkami (można to zobaczyć na filmiku).
 
 
 
7. Kolejne sztuczki związane z frisbee
 
I tak, bawiąc się frisbee, zaczęłyśmy się uczuć co rusz nowych sztuczek. Między innymi ósemki między nogami, bardziej dopracowanych obrotów, wskakiwania na kolana (co zdecydowanie nie należy do ulubionych sztuczek Klary).
 
 
8. Leg vault
 
Drugi, co do nauczenia vaultów. Ciągle jest dopracowywany. Klarze często się to myli z przeskakiwaniem przez nogę; istotne znaczenie z naszym przypadku ma wysokość, na jakiej trzymam dysk; gdy trzymam go za nisko nad nogą, Klara się nie odbija, lecz kiedy trzymam go wysoko wszystko jest tak, jak należy :)
 




9. Nowy over
 
 
 
Tytuł punkt dziewiątego jest zaczerpnięty z ostatnio dodanego przeze mnie filmiku.
Teraz dysk wypuszczam z ręki, więc śmiało tę sztuczkę można nazwać overem!
 
 


Myślę, że tym możemy zakończyć, pomijam rollery, chociaż sprawiają Klarze mega frajdę.  To wszystko udało nam się wypracować w trzy miesiące, jestem naprawdę z nas, z naszego teamu i z nas osobna bardzo zadowolona.

 
PS Kojarzycie, co to jest? :D
 



Mimo, że na fotografii nie do końca widać.... Tak, tak ćwiczymy back vaulta!!!!!

 
 

Najchętniej czytane w tym miesiącu