Witam!
W tym tygodniu, a dokładniej w środę, tuż przed świętem przymusowego okazywania miłości, przyszły książki i kilka smaczków dla Klary z Karuska. Tym razem do zaszczytnego regału z książkami dotyczącymi zwierząt trafiły dwie pozycje o sznaucerach.
Pierwsza z nich pod ambitnym tytułem "Sznaucer" wydana dzięki uprzejmości Galaktyki stanowi podstawową broszurkę. Książeczka liczy sobie 64 strony, jest bogato ilustrowana. Znajdują się informacje o m.in. historii sznaucerów, żywieniu. Właściwie każdy temat został "liźnięty", o niczym nie napisano konkretnie. Kosztowała 19 złotych, podczas gdy druga z nich ok.17 i to właśnie druga


z nich wydaje mi się być ciekawsza. Jak widać na powyższym obrazku, pozycja numer 2, nosząca równie ambitny tytuł - "Sznaucery" autorek p.Szczerbickiej i p.Krassowskiej w pełni przedstawia nam historię sznaucerów, zarówno w Polsce jak i na świecie. Ukazane zostają wzorce każdej wielkości sznaucerów, jednak autorki dodają nieco od siebie, co czyni książkę "bardziej wiarygodną". Pozycja liczy ok.110 stron łącznie z zdjęciami, których jest stosunkowo niewiele w porównaniu do poprzedniej książki. Dużo uwagi, chyba najwięcej, poświęcono hodowli łącznie szczeniakom idącym do nowych domów. Krótko, lecz treściwie opisano żywienie. Pielęgnacji poświęcono blisko 20 stron, w co wlicza się prawidłowe kątowanie, rodzaj szaty, rodzaj zabiegu pielęgnacyjnego itp.W mgnieniu oka można dostrzec,że bardziej wartościową ksiązką( jeśli ktoś liczy na informacje przede wszystkim) jest pozycja druga. Bardziej profesjonalna, jednakże znajdują się w niej praktyczne rady. Od dłuższego czasu na mojej słynnej półeczce gości ta książka,która jest także niczego sobie. Odpowiednia ilość fotografii sprawia, że są one przydatne. Ona z kolei liczy 70 stron, jest także wzmianka o psich sportach, podziwiać można dryfującego sznupka ;)
Reasumując, największą część mojego serca zdobyła książka pań Krassowskiej i Szczerbickiej, a następnie stała bywalczyni p.Charytonik.
Czas na krótkie streszczenie tego, co się dzieje u nas. Cóż, ja ponownie jestem chora, tym razem to jakiś wirus. Dnie spędzam słuchając audiobooka Agaty Christie, czytając o sznaucerach oraz chcąc nie chcąc ucząc się. Klara zagania mnie do zabawy i udaje jej się, szczególnie teraz, gdy już ze mną lepiej. Zdjęć brak z wiadomych powodów, jednak dwa razy w miesiącu uczęszczam na kurs fotografii (licząc od zeszłego poniedziałku) i poznaję na nowo swój aparat, więc mam nadzieję, że czymś to zaowocuje. Pozdrawiam serdecznie.









































